Słowacki wyjątek - Skrajne Solisko zimą

stat film Skrajne Solisko

Szczyrbskie Jezioro-Skrajne Solisko-Szczyrbskie Jezioro
Odległość: 12,6 km
Czas trwania: 4 godz., 58 min i 17 s
Średnia prędkość: 2,5 km/h
Minimalna wysokość: 1388 m
Maksymalna wysokość: 2142 m
Całkowita droga w górę: 923 m
Całkowita droga w dół: 886 m


Przeglądając komunikaty na stronie TANAP-u (www.tanap.org) można znaleźć informacje o okresowym zamknięciu szlaków na Słowacji. Wśród niemałej listy zamkniętych tras brak jest jakiejkolwiek wzmianki o czerwonej ścieżce prowadzącej od Chaty pod Skrajnym Soliskiem na ten dwutysięcznik. I choć zwyczajowo przyjęło się iż wszystkie szlaki powyżej schronisk po słowackiej stronie są pomiędzy listopadem a połową czerwca niedostępne, to komunikat na stronie TANAP-u jest ostateczną wyrocznią w kwestii co jest dopuszczalne a co nie w zakresie turystyki wysokogórskiej po południowej stronie Tatr.
Poza tym powyższe obostrzenia nie obejmują szlaku na Sławkowski Szczyt (2453 m n.p.m.) i odcinka wysokogórskiej Magistrali Tatrzańskiej między Popradzkim Stawem i Doliną Wielicką (pod warunkiem że trasy te są wolne od pokrywy śnieżnej). Przez dwa lata był dostępny (do 2014r.) szlak od południa na Baraniec i na Rohacz Płaczliwy z Doliny Żarskiej (Tatry Zachodnie).
Po opłaceniu parkingu w Szczyrbskim (6 euro za dobę) ruszam nad jezioro w celu odszukania niebieskiego szlaku prowadzącego na Solisko. Od razu rzuca się w oczy znacznie większa ilość śniegu u naszych południowych sąsiadów niż u nas. Obchodzę zamarzniętą i pięknie przysypaną śniegiem taflę po jej wschodnim brzegu i niedaleko hotelu Patria staję na świetnie przygotowanej trasie biegowej. Jest tu również drogowskaz turystyczny z oznaczeniem interesującego mnie szlaku, lecz po ścieżce nie ma ani śladu - wszystko przysypane metrową warstwą śniegu.
Z premedytacją nie zabrałem dziś rakiet śnieżnych, jeżeli nigdzie nie znajdę przetartej drogi w ostateczności spróbuję wejść wzdłuż nartostrady. Postanawiam podejść trasą biegową na zachód, a następnie czerwoną magistralą dotrzeć do ujścia Doliny Furkotnej. O ile jednak Magistrala Tatrzańska nosiła jakieś ślady użytkowania, to droga do Doliny Furkotnej naznaczona jest jedynie pojedynczym śladem nart.
Mimo wszystko warto było przespacerować się ten odcinek ze względu na wspaniałe panoramy na Niżne Tatry. Wracam pod główny kompleks narciarski i po rozmowie z pracującymi tutaj Słowakami ruszam wedle ich wskazówek lewą stroną głównej nartostrady. Po tak mocno ubitym śniegu idzie się bardzo sprawnie, dodatkowo kierunek wyznaczają mi dwaj skiturowcy idący kilkanaście metrów przede mną.
Podchodząc powoli południowym stokiem Soliska rozglądam się ciekawie - nie byłem nigdy wcześniej w tych okolicach, stąd widoki są dla mnie zupełnym zaskoczeniem. Na wschodzie w pierwszej kolejności widać Kończystą, przed nią znacznie niższą Tępą oraz skalne urwiska Osterwy. Nieco dalej wznoszą się turnie nad Doliną Złomisk. Od zachodniej strony pojawia się grań Siodełkowej Kopy, zaś stok którym idę, ponad schroniskiem przekształca się w dosyć rozległy, stromy i płaski teren przypominający nieco czoło naszego Kościelca, choć znacznie jednak szerszy.
Chwilę później mogę już podziwiać całą panoramę Doliny Młynickiej z Granią Baszt i zamykającym ją Szczyrbskim Szczytem. Zgiełk szalejących narciarzy i snowboardzistów znika kilkadziesiąt metrów ponad górską chatą - ścieżkę wyznaczają pojedyncze ślady oraz samotny narciarz podchodzący tak samo jak ja na wierzchołek.
Pierwsze kilkaset metrów to wędrówka po samym śniegu, nieco wyżej pojawiają się większe grupy odsłoniętych skałek. Przy jednej z nich robię przystanek na kubek gorącej herbaty z sokiem i podziwiam panoramę Spiszu, Liptowa i Niżnych Tatr. Na szczycie czeka na mnie słowacki skiturowiec który szedł przede mną. Biedak oczekiwał aż wejdę na szczyt abym mógł mu zrobić zdjęcie z Szatanem w tle.
Na Skrajnym Solisku od 2013 roku znajduje się okazały krzyż wykonany z czerwonego drewna świerkowego. Pod nim, do skał przytwierdzone są tabliczki z opisem szczytów otaczających obie, przyległe do masywu doliny.
Od zachodu widać okazały nos Krywania wraz z całym jego południowym ramieniem, a na północy widnieje masywna sylwetka Szczyrbskiego Soliska. Drobne sylwetki narciarzy wspinających się na fokach powoli kierują się na jego wierzchołek. Szkoda że nie mam aż tyle czasu aby zobaczyć w którym kierunku będą zjeżdżać.
Prognozy pogody sprawdziły się w 100% - na niebie ani jednej chmurki, jest prawie bezwietrznie i stosunkowo ciepło. To chyba pierwsza tej zimy, tak stabilna, wyżowa aura. I w dodatku taki stan pogody ma trwać przez kilka najbliższych dni. Cieszę się że po czterech miesiącach przerwy ponownie udało mi się zawitać w Tatry.
Schodzę po swoim śladzie wejściowym zastanawiając się chwilę czy szczyt w znajdujących się centralnie przede mną Niżnych Tatrach zwieńczony sporym przekaźnikiem to Królewska Hala. Nie może być inaczej, innego tak charakterystycznego wierzchołka w tym pasmie nie widzę. A widoczność dziś jest wyśmienita.
W Szczyrbskim o tej porze kłębi się tłum turystów, a parking na którym rano moja Toyota była jednym z dwóch aut, obecnie jest pozbawiony wolnych miejsc. Ruszam do domu Drogą Wolności, przez miłe i sympatyczne miejscowości – między innymi: Tatrzańską Polankę, Smokowce i Tatrzańską Łomnicę, miejsca jakże odmienne od tych po północnej stronie tatrzańskich olbrzymów. Oby takie pozostały...


Joomla Gallery makes it better. Balbooa.com