Góry Polski to nie tylko najwyższe Tatry, choć te ostatnie przez jakiś czas były przez mnie faworyzowane. Zdobywając Koronę Gór Polskich otarłem się o pozostałe nasze pasma górskie i to spotkanie, choć pobieżne, wywarło na mojej osobie wyraźne piętno. Szczególnie urzekł mnie Beskid Wyspowy, pasmo w serce którego mogłem dostać się w przeciągu godziny drogi od Krakowa. Znaczne deniwelacje pomiędzy poszczególnymi wierzchołkami, wybitne walory widokowe, "może mgieł" występujące często na tym obszarze oraz puste, zachęcające do wędrówki szlaki spowodowały że góry te przemierzyłem wzdłuż i wszerz. Równie duże wrażenie zrobiły na mnie Góry Stołowe, Karkonosze czy Rudawy Janowickie potwierdzając że niekoniecznie to co największe i najwyższe musi być najciekawsze. W czasie wędrówek związanych z KGP pojawił się pomysł abym spróbował poznać również inne szczyty oraz szlaki w naszych górach. Przeglądając mapy zrobiłem zestawienie kilkudziesięciu grzbietów wybierając je zupełnie przypadkowo i intuicyjnie, bez wcześniejszego szukania jakichkolwiek informacji o nich. I tak powstał kolejny projekt związany z polskimi górami który obecnie powoli i stopniowo realizuję. Grudzień 2013 r. Siedzę przed jednym z kilku znajdujących się na hali szałasów. Z Polany Waksmundzkiej pod Bukowiną Waksmundzką w Gorcach podziwiam piękną panoramę zaśnieżonych Tatr. Dziś mamy inwersję temperatur, Nowy Targ i okoliczne wioski skryte są za chmurą mgieł, tu na wysokości ok. 1000 m n.p.m. nic nie zakłóca błogiej ciszy i widoku. Po lewej stronie, w słonecznej kąpieli prezentują swe wierzchołki Pieniny. Właśnie zdobyłem ostatnie dwie góry z "mojej" siedemdziesiątki. Zajęło mi to trzy, zamiast planowanych dwóch lat, ale w międzyczasie były i wycieczki w nasze najwyższe pasmo, jak i wizyty po słowackiej stronie Tatr. To tylko "kropla w morzu", jest jeszcze tyle do przejścia i zobaczenia, pytanie tylko czy starczy na to sił i czasu..? Pora też na krótkie podsumowanie. Zdaję sobie sprawę z potraktowania "po macoszemu" pewnych pasm górskim w moim zestawieniu. Jest to wynik zdecydowanie większej odległości dzielącej Kraków i na przykład Bieszczady, czy Sudety. Stąd wyjazdów w te góry było znacznie mniej lub wycieczki po nich planowałem niejako przy okazji mojego pobytu w tamtejszych okolicach. Na kilka wierzchołków z pewnością jeszcze powrócę, parę miejsc odwiedziłem przy kiepskiej pogodzie co jest dodatkowym bodźcem do ponownego ich zdobycia. Które miejsce wywarło na mnie największe wrażenie? Ciężko jednoznacznie coś wskazać, chyba wszystkie, widokowe, dawne hale pasterskie w Beskidzie Żywieckim i Małym, wystające ponad mgły szczyty Beskidu Wyspowego oraz bezkresne, bieszczadzkie połoniny.