Mały Szlak Beskidzki 2016

Czwarty pod względem długości szlak turystyczny prowadzący przez polskie Karpaty rozpoczyna się lub jak kto woli kończy, w Starconce, dzielnicy Bielsko-Białej. Przeciwległy punkt, oddalony o 137 kilometrów znajduje się na Luboniu Wielkim, najwybitniejszym szczycie Beskidu Wyspowego. Wędrujemy przez trzy górskie pasma: Beskid Mały, Beskid Makowski oraz Beskid Wyspowy. Trasa jest do przejścia w trzy dni ale optymalnie należy przeznaczyć na nią około pięciu, przy takim założeniu nie musimy narzucać sobie zbyt forsownego tempa marszu oraz po drodze będzie można więcej czasu przeznaczyć na zwiedzanie. Ja wytypowałem najczęściej wybierany kierunek przejścia MSB – z zachodu na wschód. Taki wybór umotywowany był nie tylko popularnością tej wersji drogi, ważniejsze było to, że po zakończeniu wędrówki będę mógł odpocząć w naszym domu w Glisnem. Perspektywa powrotu z ciężkim plecakiem do Krakowa tuż po przejściu ostatniego odcinka szlaku nie za bardzo mi odpowiadała. Drugim założeniem było podzielenie trasy na dwa odcinki, każdy pokonywany w jednym ciągu: Straconka – Myślenice (z noclegiem pod namiotem na Leskowcu) oraz Myślenice – Luboń Wielki (jednym ciągiem, bez noclegu). Przy powyższej koncepcji przejście całego szlaku miało zająć mi 3 pełne, letnie dni (z opcją krótkich wędrówek po zmierzchu).

statystyki statystyki statystyki statystyki statystyki

 


Dzień pierwszy

Już na początku spotyka mnie niemiła niespodzianka – poranny autobus z Krakowa do Bielska (odjazd 5.10) nie pojawia się na krakowskim dworcu MDA. Kolejny odjeżdża około 7.00 więc już na starcie mam prawie 2 godziny poślizgu. To opóźnienie odbije się na mojej dzisiejszej wycieczce, póki co mam nadzieję nadrobić stracony czas podczas wędrówki.

Z dworca autobusowego w Bielsku-Białej pod kościół Matki Bożej Pocieszenia gdzie znajduje się początek/koniec  MSB jest ok. 6 kilometrów. Po dotarciu do tego punktu ruszam za czerwonymi znakami zdobywając wysokość wąską, asfaltową drogą która chwilę później zagłębia się w las. Pierwszy ciekawy punkt pojawia się w okolicach masywu Groniczek - niewielka platforma widokowa z rozległą panoramą na Bielsko, okoliczne szczyty i przede wszystkim na Beskid Śląski ze Skrzycznem. Dalsza wędrówka zalesionym masywem prowadzi przez Przełęcz u Panienki (kapliczka z 1884 roku oraz źródełko Maryjne) na Chrobaczą Łąkę. W tym miejscu robię dwudziestominutowy przystanek, zaglądam do schroniska i chwilę odpoczywam na ławeczkach pod krzyżem. Jest tu niewielka platforma lecz widoki z niej są mocno ograniczone przez rozrastającą się roślinność. Od Chrobaczej aż do Porąbki szlak prowadzi głównie w dół. Przecinam drogę wojewódzką 948 i przez zaporę na rzece Sole opuszczam pasmo Magurki Wilkowickiej. Rozpoczynam strome podejście na górę Żar. Na szczycie tym zalegają tłumy turystów obserwujących starty paralotniarzy w tandemach. Po bardzo krótkim postoju opuszczam Żar wiedząc, że na leżącym wyżej wierzchołku Koczery jest świetne miejsce widokowo-biwakowe. Koczera, poza powyższymi walorami, jest również dobrym punktem noclegowym - jest tutaj duża wiata z grilem, swobodnie można w jej wnętrzu rozstawić mały namiot lub po prostu rozłożyć się na karimatach. Dalej leśny szlak sprowadza na Przełęcz Isepnicką, trawersuje stoki Cisowej Grapy (ruiny szałasu kamiennego) i poprzez Kocierz sprowadza na Przełęcz Kocierską. To najniższy punkt całego głównego grzbietu Beskidu Andrychowskiego, znajduje się tutaj duży parking przy drodze wojewódzkiej 781 oraz luksusowy hotel spa. Oceniam w tym miejscu swoją sytuację - poranne opóźnienie spowodowało że zamiast być o tej porze na Potójnej jestem na przełęczy. Będzie trudno dotrzeć przed zmrokiem na Leskowiec który wytypowałem na punkt noclegowy. Ruszam w dalszą drogę czerwonym szlakiem z postanowieniem zatrzymania się na biwak na Potrójnej na którą docieram na godzinę przed zmierzchem. Kilkanaście metrów od kapliczki rozstawiam namiot, rozkładam sprzęt kuchenny po czym oczekuję na zachód słońca. Gdy znika ono za górami nastawiam budzik na 4.30 i wskakuję do śpiwora.

Dzień drugi

Pobudka przed brzaskiem wcale nie okazuje się taka straszna jak początkowo myślałem. Na kartuszu gotuję herbatę oraz przyrządzam śniadanie. Z ładnego wschodu słońca nici - niebo przysłonięte jest chmurami. Nauczony wczorajszym doświadczeniem, po sprawnym złożeniu biwaku ruszam w dalszą drogę. Bardzo szybko docieram do zabudowań stacji narciarskiej "Czarny Groń" na Przełęczy Na Przykrej. Tutaj, o dziwo, spotykam o tak wczesnej porze pierwszą turystkę na szlaku. Dalej przez partie podszczytowe Łamanej Skały która jest drugim co do wielkości szczytem Beskidu Małego, osiągam tzw. "szlak buków" - bardzo łagodny odcinek ścieżki prowadzący aż do Leskowca. Po sesji fotograficznej na jego szczycie, stwierdzam dalszą degradację znajdującej się na Leskowcu wiaty - śmieci walają się wszędzie, brakuje kilku desek w poszyciu, obiekt służy bardziej jako szaleta a nie schronienie. Obrazu zniszczenia dopełnia kompletnie zrujnowana tablica z opisem panoramy roztaczającej się ze szczytu. Mija godzina ósma rano więc na drugie śniadanie wstępuję do schroniska "Leskowiec". Zamawiam herbatę z cytryną oraz kawałek ciasta z owocami, kruszonką i cynamonem - jest wyborne i smakuje najlepiej przy stoliku na zewnątrz schroniska. Po tej krótkiej chwili przyjemności schodzę przez kilka mniejszych, niewybitnych szczytów do wsi Krzeszów. Tutaj spory kawałek trzeba przejść po asfalcie, a w dodatku należy zachować czujność, bo czerwone znaki kilka razy gwałtownie skręcją. Z tej małej miejscowości szlak kieruje się na Żurawnicę której partie szczytowe poprzecinane są wychodniami skalnymi zwanymi "Kozimi Skałami". Przełęcz Carchel zachęca swoim urokiem aby zatrzymać się na odpoczynek tuż obok urokliwej kapliczki. Czas jednak nagli więc kontynuuję wędrówkę mijając widokową Żmijową (panoramy na Makowski i Wyspowy) oraz przez przysiółki Koźle i Grygle osiągam asfatl na przedmieściach Zembrzyc. Teraz kolejny, dłuższy odcinek szlaku wiedzie asfaltową drogą. W centrum miejscowości uzupełniam zapasy wody w sklepie i ruszam w kierunku Starowidza nie mogąc doczekać się chwili kiedy szlak zagłębi się w las - popołudniowe słońce grzeje niemiłosiernie. Kolejne kilka kilometrów prowadzące przez Pasmo Chełmu to już głównie wędrówka lasem równolegle ze szlakiem rowerowym który pokrywa się na tym odcinku z MSB. Podczas schodzenia do Palczy mijam miejsce zrzutów oddziałów AK "Żywica" oraz niewielkie źródełko "Zimna Woda". Za drogą wojewódzką 956 wbijam się w Pasmo Babicy. Te okolice są już mi dosyć dobrze znane - masyw ten przechodziłem dwukrotnie w ostatnich kilku latach. Z kilku widokowych polan na tym odcinku szlaku widać Beskid Żywiecki oraz Koskową Górę z masztem nadajnika na jej szczycie. Po drodze do Myślenic mijam jeszcze wiatę oraz nieco później charakterystyczną polankę z kapliczką Św. Huberta, następnie stokami Plebańskiej Góry schodzę do miasta, gdzie kończy się pierwszy etap mojej wędrówki Małym Szlakiem Beskidzkim.

Podsumowując tę część wycieczki MSB, mogę zauważyć, że tak naprawdę można przejść powyższy odcinek szlaku bez namiotu lub większego zapasu prowiantu. Po drodze mamy możliwość noclegu w następujących miejscach:

  • Chrobacza Łąka (schronisko)
  • Koczera (wiata)
  • Potrójna (Chatka na Potrójnej)
  • Leskowiec (wiata lub schronisko na GJPII)
  • Babica Zachodnia (wiata)

Zapasy wody i żywności możemy uzupełniać na Chrobaczej Łące (schronisko, źródełko Maryjne), górze Żar (kilka restauracji), Przełęczy Kocierskiej (hotel), Groniu Jana Pawła II (schronisko), delikatesach w Krzeszowie, Zembrzycach.


Joomla Gallery makes it better. Balbooa.com